
Przed państwem “Pustynny snajper, czyli jak zwykły Angol poszedł na wojnę z ISIS” - ponad 250 stron ostrej jazdy bez trzymanki, podczas której dowiecie się, jak to jest być w oku terroru, jak naprawdę wygląda pole bitwy i co można określić jako jeden wielki Sajgon. Ed Nash, brytyjski żołnierz-ochotnik opisuje, w jaki sposób (i jakim cudem) przeżył walkę przeciwko ISIS na terenach Syrii. Dowiadujemy się o konflikcie na Bliskim Wschodzie, wielu nieznanych informacjach, a co ważne sposobach na radzenie sobie nie tylko ze stresem, ale też tym, co się zobaczyło. I zrobiło. "Pustynny snajper" jest jak wojna, nie odpuszcza ani na chwilę, nie pozwala się zająć niczym innym, a po jego przebrnięciu nigdy już nie będziemy tacy sami. Autor zadbał o to, by książkę zrozumieli wszyscy, zarówno znawcy tematu, jak i kompletni laicy. Rozpoczyna od treściwego zarysu historycznego i politycznego kontekstu konfliktów kurdyjskich z islamistami. Całość książki będzie opisem mniej lub bardziej sprawnych akcji partyzanckich, zarówno po stronie piszącego, jak i przeciwników. Otrzymamy szczegółowe informacje o uzbrojeniu, liczebności i konkretnych modelach karabinów. Dowiemy się, kto dysponował wyrzutnią rakietową, chociaż nie potrafił do końca jej obsługiwać. Co ważne nie dostajemy przepełnionego patosem utworu, w którym co chwilę będziemy zapewniani o słuszności zachowań. Nie dostajemy też książki, która próbuje nas do czegoś przekonać. “Pustynny snajper, czyli jak zwykły Angol poszedł na wojnę z ISIS” to kronikarski zapis, dość niechronologiczny podczas samych akcji bojowych, ze względu na ogromną dawkę adrenaliny. Nie ma tu konieczności dodawania emocji, one wybijają się poniekąd z samych działań. Nie mamy czasu na przemyślenia, musimy działać. To dobry, ciekawy debiut, który swym zakończeniem prosi się o kontynuację wątku. Miejmy nadzieję, że autor się ku temu skłoni. Niniejsza publikacja jest debiutem literackim Eda Nasha. Po jej dobrym przyjęciu autor zapowiada napisanie kolejnych wspomnień z frontu.