"Zapowiada się piękny dzień" Seweryny Szmaglewskiej to kontynuacja poprzedniej, równie trudnej tematycznie książki "Dymy nad Birkenau". Autorka przedstawia tu sytuację więźniów w obozach koncentracyjnych Oświęcimia i Brzezinki podczas II wojny światowej. Tym razem na warsztat bierze opowieść o najważniejszym prawie człowieka - prawie do godnego życia. W lutym 1945 roku Niemcy wiedzieli już, że III Rzesza przegra wojnę, to było jasne. Trzymając się rozkazów, zaczęli palić dokumentację, burzyć kominy i zacierać po sobie ślady na tyle, na ile pozwalał im czas. W środku niezwykle mroźnej zimy nakazali więźniom, tym którzy jeszcze mieli siłę się poruszać, by wyruszyć w marsz śmierci, gonieni w stronę niemieckiej granicy. Schorowani i wycieńczeniu ludzie padali co kilka kilometrów, wielu nie budziło się po kilkugodzinnym odpoczynku. Więźniowie szli, w długim, choć z czasem skracającym się kordonie, bezwolni, trzymający się jedynie nadziei, że pod koniec marszu czeka wyzwolenie. Wielu po prostu się poddawało, nie dość, że obóz ich wykończył, to teraz wykończy ich marsz ku nieznanej lokalizacji, ten, który zdaje się nie mieć mety. Trzech mężczyzn postanawia się zbuntować. Jak? Nikt nie ma pojęcia, skąd wzięli na to siły. Udaje im się, a po latach chcą przekazać światu, jak ważne jest to, co przeżyli. Powojenna opowieść niesie za sobą chęć ocalenia od zapomnienia wojennych wydarzeń, ale też nadania sensu i zasadności wydarzeń związanych z marszem śmierci. Należy przede wszystkim wytłumaczyć ludziom, dlaczego mimo tego, że więźniowie znajdowali się już poza obozem, nadal ginęli z rąk nazistów, którzy pozostawiali ich w bezimiennych grobach. Walczący w procesach ze swymi oprawcami z początku czują trwogę, później miejsce tego uczucia zajmuje powinność. Publikacja jest zapisem walki, w której zakończenie wojny jest wyłącznie znakiem granicznym dla historyków, nie dla wymierzenia sprawiedliwości.