"Ginczanka. Nie upilnuje mnie nikt" to najbardziej obszerna jak dotąd biografia poetki Zuzanny Ginczanki. Gdzie należy szukać prawdy o tym, jakim była człowiekiem? Jej życie było krótkie, lecz burzliwe. Jej losy stały się inspiracją dla wielu innych twórców, a jej śmierć po dziś dzień budzi kontrowersje. Mowa o Zuzannie Ginczance, jednej z najbardziej niezwykłych poetek lat trzydziestych i czterdziestych XX wieku. Już za życia Ginczanka stała się legendą. Mimo młodego wieku brylowała wśród warszawskiej bohemy, prowadząc niekończące się dyskusje z innymi Skamandrytami. Za życia opublikowała tylko jedną książkę. Był to wydany w 1936 roku tomik poetycki "O centaurach". Po wybuchu wojny uciekła do Lwowa, a później (gdy Sowietów z Lwowa wyparli Niemcy) ukrywała się w Krakowie. Tam właśnie aresztowało ją Gestapo. Wiele wskazuje na to, że Zuzanna Ginczanka została rozstrzelana w Płaszowie wiosną 1944 roku. Miała wtedy zaledwie dwadzieścia siedem lat. Po tym, jak w 2019 roku nakładem wydawnictwa Marginesy ukazały się "Poezje zebrane (1931?1944)", czekaliśmy na pełnowymiarową biografię Zuzanny Ginczanki. To właśnie Izolda Kiec, pod redakcją której powstał wspomniany powyżej zbiór, podjęła się tego zadania. I przyznać trzeba, że wywiązała się z niego znakomicie. "Ginczanka. Nie upilnuje mnie nikt" to pierwsza tak obszerna opowieść o życiu i twórczości jednej z najwybitniejszych polskich poetek XX wieku. Na jej kartach poznajemy niezwykłą kobietę obdarzoną wyjątkowym talentem i przenikliwością, która fascynowała Tuwima, Gombrowicza, Karpińskiego czy Słonimskiego. W biografii Zuzanny Ginczanki pojawia się wiele sprzeczności, bo też różni ludzie postrzegali ją na swój własny sposób. Izolda Kiec nie dąży do ich rozstrzygania, a przynajmniej nie robi tego za wszelką cenę. Dzięki temu jawi się przed czytelnikiem obraz wieloznaczny, nieco zagadkowy, bo też taką właśnie osobą była sama Ginczanka. Odpowiedzi na pytania o osobowość poetki szuka Izolda Kiec nie tylko w dokumentach archiwalnych, ale i w jej wierszach i korespondencji. Listów zachowało się niewiele. Więcej jest zdjęć, na których być może kryje się coś więcej niż tylko zagadkowy uśmiech... Uśmiech pojawia się też na portretach Ginczanki, które czytelnik znajdzie również na kartach niniejszej książki. Z godną reportażysty pieczołowitością Izolda Kiec odmalowuje przed nami realia epoki, w której żyła i pisała swe niezwykłe wiersze Zuzanna Ginczanka. Dzięki temu z dużo większą łatwością przychodzi nam rozumieć zawiłości jej życia i to, o czym tak naprawdę pragnęła mówić w swej twórczości.