Ilość stron: 256 / Okładka: Twarda / Format: 13x20 cm / Rok wyd: 2019
Chciałoby się, żeby wszystko w tej książce było zmyśleniem. W dramatycznych okolicznościach traci matkę, nie może pozbyć się nienawiści do ojca, musi sprostać roli samotnej rodzicielki – i nie wytrzymuje. W rzeczywistości niedużego miasta alkohol najprościej osładza codzienność. Toksyna w małych dawkach pomaga, w większych – truje. Truje życie jej i dzieci, które z całej siły starają się uwolnić od zaciskającej się na szyi pętli. Dynamiczny, obsesyjny i chwilami trudny do zaakceptowania monolog matki alkoholiczki o popadaniu w nałóg i bezkompromisowej z nim walce. I konfrontacja dzieci z traumą, której toksyczność pozostaje na zawsze. Mocna, inspirowana faktami z życia autora powieść, której lektura przywodzi bohaterów do rozliczenia, a czytelników do rachunku sumienia. „Budziłam się, było mi niedobrze, rzygałam i brałam kolejne piwo. Kiedy się kończyły, zakładałam czarną spódnicę, taką z pękniętym zamkiem, tylko jedną miałam w miarę przyzwoitą, brałam trochę tuszu, robiłam delikatny makijaż, nawet usta szminką, raz czy dwa, nie zawsze trafiałam, no i w miarę prostym krokiem do sklepu. Wiadomo po co. W P. niewiele było monopolowych, wszędzie już mnie znali, wszędzie spuszczali wzrok, gdy wchodziłam ciężkim krokiem, tak bardzo starając się iść prosto. Nie tylko ekspedientka patrzyła, wszyscy w sklepie i od razu sz-sz-sz między sobą, już ja wiedziałam, co tam ich języki mielą, dumnie głowę podnosiłam, brałam alkohol, płaciłam, wychodziłam. Gdy się budziłam, wołałam Filipa, przychodził wściekły i zapalał mi papierosa, sama nie dawałam rady, chciałam zapalić i się oddalić, wypisać z odpowiedzialnego za cokolwiek życia, gdzieś tam słyszałam płacz Agnieszki, ale Filip był na posterunku, Filip mnie wyręczał, nie mogłam na to pozwolić, a jednak pozwalałam. I znowu mnie nie było, znowu sny, pijany ojciec, pijana ja”.